czwartek, 26 lutego 2015

Szybki obiad- Penne Gorgonzola


Uwielbiam kuchnię włoską! Za prostotę, makarony, zioła...
Za to, że w mniej niż pół godziny można wyczarować smaczne danie. Makaron z sosem gorgonzola to mój włoski hit. 
Kremowy ser z pikantną nutą doskonale komponuje się ze szpinakiem, brokułami i kurczakiem. Dziś do sosu dodałam tylko pestki słonecznika i kiełki brokuła. 



Składniki:
200 g makaronu penne 
150 g sera gorgonzola
200 ml śmietanki 18% lub 30%
1 cebulka
Dodatki: pestki słonecznika, kiełki,gruszka (idealnie komponuje się ze smakiem sera), orzechy włoskie, różyczki brokułów, pierś z kurczaka 

Przygotowanie sosu jest banalnie proste: 
Na rozgrzanej patelni podsmażamy cebulę do złocistego koloru. 
Dodajemy śmietankę i pokruszony ser. Trzymamy na ogniu cały czas mieszając, aż nabierze gęstej konsystencji. Makaron gotujemy wg instrukcji na opakowaniu, łączymy z sosem. 
Dodajemy prażone pestki słonecznika.
Gotowe! 

Idealne w swej prostocie. Niestety dość kaloryczne,więc po spożyciu zalecany spacer ;) 

wtorek, 24 lutego 2015

Mama ma wolne

Stało się - pierwszy raz wyszłaś z domu bez dziecka. 


fot. Pinterest

Wracasz po godzinie z wyrzutami sumienia.
Mimo, że zostało z ukochanym tatą, obawiasz się czy poradzą sobie bez Ciebie. 
Stwierdzasz, że jednak nie chcesz spędzać czasu bez niego.
Tęsknisz za nim.

Jeśli uda Ci się wyjść na zakupy samej, wracasz z torbą pełną dziecięcej odzieży, zabawek i gadżetów. 
Znajome uczucie? 

Nasze otoczenie dzieli z nami radość macierzyństwa, wspiera nas i kibicuje. Czeka, aż nacieszymy się tym wyjątkowym czasem i wrócimy do rzeczywistości. 

Czasami u młodych rodziców pojawia się uczucie tęsknoty za dawnym życiem.
Koleżanka singielka chciałaby czasem porozmawiać na inne niż okołodzieciowe tematy. 
Idealny ojciec naszego dziecka chętnie wybierze się z nami na kolację tylko we dwoje.  

Narodziny dziecka to bezpowrotnie (?) utracona niezależność, wolność i spontaniczność. 
Nie musi tak być! 


  • Szczęśliwe dziecko to szczęśliwa mama - wypoczęta, spełniona i uśmiechnięta.
    Poświęć pół godziny dziennie SOBIE na czytanie książki, trening lub rozmowę z przyjaciółką
  • Dziadkowie to skarb - nie bój się poprosić o pomoc, chętnie zaopiekują się wnukiem
  • Zadbaj o siebie, o sprawność fizyczną i intelektualną. Wysiłek fizyczny likwiduje napięcia i zwiększa produkcję endorfin
  • Słyszałaś tekst "bo Ty siedzisz w domu..." nie raz. Ten kto "siedzi" ten wie jak to wygląda ;)   Siedź więc, ale wyjdź czasem, żeby ktoś inny mógł "posiedzieć".  
  • I jeszcze jeden " Sprzątanie domu z dzieckiem jest jak mycie zębów podczas jedzenia" - lepiej więc ten czas poświęcić w 100% dziecku a posprzątać jak pójdzie spać.

czwartek, 12 lutego 2015

Dookoła Majorki - Valdemossa


Valdemossa-  miasteczko na Majorce z polskim akcentem. Położone w górach Serra de Traumuntana,znane jest przede wszystkim z Klasztoru Kartuzów, w którym przebywał Fryderyk Chopin i George Sand.
Para kochanków spędziła tam zimę 1838/ 1839 r.
Miasteczko jest czarujące, urzeka każdego, kto się w nim znajdzie i pozwala się sobą zachwycać. 
Godzinami mogłabym spacerować ukwieconymi uliczkami. Muzyka Chopina, która jest cichym tłem podczas zwiedzania miasta, dobiegająca z małych, romantycznych kawiarenek potęguje doznania magii, spokoju i cudownej śródziemnomorskiej błogości. 
Polecam to miejsce każdemu, jako inspirację, zaproszenie do zaczarowanego świata Valdemossy! 


















  




piątek, 6 lutego 2015

Sen

Co piątek to samo. Dziecko nie chce spać.
Jakby usłyszało gdzieś, że gdy przychodzi weekend, mimo ogromnej pokusy wyspania się po całym tygodniu szkoda czasu na spanie. 

Jest karnawał, są imprezy, bale i dancingi. 

Mija druga godzina "usypiania". Najpierw pojawiają się dylematy lokalizacyjne: łóżeczko, jednak nie łożeczko, dywan, łóżko rodziców. Oczywiście mama musi być. 
Jest dziś towarzyszem zasypiania. 
Ok, jest i leży nieruchomo. Początkowo odpowiada na próby zagadywania: "mamaaaa?" - sprawdza mnie. Chwila ciszy. "Papa mama" - słodko, miło mi. Cisza znów...

W myślach piekę pierwszy w życiu chleb, następnie rozwieszam pranie. Włączam zmywarkę. Na kartce spisuję, co trzeba jutro kupić. Jeśli nie będzie mrozu, umyję okno na rano. Później pojedziemy do Ikei. 

"Mamaaaaaaa?" - jestem cały czas. Dziecko czule cmoka na dobranoc i przewraca się na drugi bok. Odpływam razem z nim. Po 15 minutach budzę się, światło zapalone - "Mamaaaaa pies"- wybiera maskotkę, która będzie z nami zasypiać. Staś śpiewa maskotce kołysanki, później naśladuje głosy połowy mieszkańców farmy McDonalda. Wygląda na to, że idzie ku dobremu - zaśnie w maksymalnie 10 minut. 

I w tym momencie uświadamiam sobie jak wielkie pokłady cierpliwości w sobie odnalazłam. Druga lekcja macierzyństwa. 
Pierwszą jest uczucie bezgranicznej miłości.  
Gdy wróciliśmy ze Stasiem ze szpitala, nie spaliśmy dwie noce. Nie dlatego, że płakał. Nie był głodny. Nie spaliśmy, bo nie mogliśmy się na niego napatrzeć. Po prostu nie spaliśmy z miłości. Następnie przyszedł moment, że gdy w ciągu dnia spał zbyt długo chcieliśmy by się obudził. Przytulić go, ponosić na rękach. 

Rok później - dziecko biega przez połowę doby. "Liczę" na jedyną już, okołopołudniową drzemkę. Wtedy przygotuję obiad i nadrobię zaległości w prasowaniu. Powinnam zmieścić się w czasie. Wychodzę więc na spacer, kołysanie w okolicznościach przyrody sprzyja zasypianiu.

Pół roku później. Doba staje się za krótka. Dla mnie. Cieszę się, że moje dziecko jest ciekawe świata. Jest nam razem wspaniale. Czas tylko dla nas. Gdy Stasia dzień się kończy mamy z mężem czas tylko dla siebie. Oprócz tego nadrabiam wszelkie zaległości domowe, oddaje się przyjemnościom sportowym i przygotowuję nas do dnia następnego. Łapię się na tym,że kiedyś te 24h całkowicie były podporządkowane Jemu, teraz dzielimy czas na życie rodzinne i obowiązki. 
Taka kolej rzeczy. Nie ma się czym martwić: wszyscy są szczęśliwi i żadnemu z nas niczego nie brakuje. 

Jakiś czas temu dobiegła mnie smutna wiadomość. 7-letnia córka kolegi z podstawówki poważnie zachorowała. Od kilku miesięcy jest w śpiączce. Rodzice i lekarze codziennie walczą o jej zdrowie. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, co czują. Jak bardzo zdeterminowani są do walki o swoje dziecko. Gdy tak niewiele zależy od nich. 
Niestety takich historii jest coraz więcej wokół nas. Uczą nas pokory, czerpania radości z trwającej chwili. Pomagają w wyborze priorytetów. Uświadamiają, jak błahe sprawy urastają do rangi problemu. Czasami głupio mi za to. Kilka domów dalej mieszkają ludzie, których największym marzeniem jest zobaczyć znów uśmiech na twarzy swojego dziecka!
Wierzę, że ogromną miłością i wiarą pomogą obudzić się swojej małej córeczce. Wierzę w ludzi, którzy są gotowi pomóc. 

fot. Pinterest


Łosoś w cieście francuskim

W weekendy mamy więcej czasu aby zadbać o nasze podniebienia.
Dzisiejsze danie nie wymaga jednak długiego przygotowywania.
Łosoś to jedyna ryba, która skradła serce Stasia. Tym razem zapiekany ze szpinakiem w cieście francuskim. 



Przygotowanie: 
1) dobrze przyprawiony szpinak to połowa sukcesu - polubił go tata i syn. Najlepiej z ząbkiem (lub trzema) czosnku i serem feta. 
2) łososia uprzednio przyprawionego pieprzem cytrynowym podsmażamy na patelni
3) rozkładamy arkusz ciasta francuskiego i nacinamy brzegi jak grzebień 
4) wykładamy szpinak na ciasto, następnie podsmażonego łososia i "zamykamy" ciasto przekładając ciasto raz z jednej strony, raz z drugiej
5) pieczemy 15-20 minut w 200 stopniach
            
           Łatwo. Szybko. Pysznie. 


poniedziałek, 2 lutego 2015

Afrykarium we Wrocławiu

Ponieważ Staś nie usiedziałby w miejscu na premierze "Pingwinów
 z Madagaskaru" postanowiliśmy pokazać mu je na żywo. 
Od trzech miesięcy na terenie wrocławskiego zoo funkcjonuje Afrykarium 
z niezwykłą ekspozycją ekosystemów Czarnego Lądu.
Zapraszam na fascynującą i bajecznie kolorową podróż do podwodnego świata... w Polsce.
Obiekt robi piorunujące wrażenie!
Edukacyjne centrum wiedzie przez:
  • rafę koralową Morza Czerwonego
  • rzekę Nil
  • Wielkie Rowy Afrykańskie
  • Kanał Mozambicki
  • Wybrzeże Szkieletów w Namibii 
  • dżunglę dorzecza Kongo

Zachwytom nie było końca, frajda i wspaniała zabawa na pół dnia! 
  

Pierwsza ekspozycja to rafa koralowa Morza Czerwonego. 
Feeria barw i ponad 1500 kolorowych ryb i wszechobecne "wow" zwiedzających. Staś jest zaaferowany egipskimi głębinami, spędzamy w tej strefie pół godziny z nosem przy szybie.












Nad brzegiem Nilu odpoczywają hipopotamy. Możemy je podglądać zarówno pod wodą jak i ze specjalnej platformy. 








Podwodny tunel zabiera nas w obszar Kanału Mozambickiego. Długi na 18 metrów i zatłoczony. Jednak przepływające nam nad głowami rekiny, ogromne żółwie karetta i płynące prosto na nas płaszczki sprawiają, że to żółwie tempo zupełnie nam nie przeszkadza. 





Wybrzeże Szkieletów w Namibii - z dwóch poziomów (pod wodą i na powierzchni) obserwować możemy pingwiny przylądkowe które pływają tak szybko, że dziecko nie nadąża ich "łapać" przez szybę ;) 






Tropikalna dżungla otaczająca rzekę Kongo zachwyca roślinnością i wilgotnym klimatem. Tutaj w basenach odpoczywają krokodyle i manaty. 









Estetyczne i przede wszystkim edukacyjne walory świadczą o tym, że jest to niewątpliwie obiekt na europejskim poziomie, który warto odwiedzić. 

Garść informacji praktycznych


Afrykarium czynne jest 365 dni w roku w godzinach:

Poniedziałki          10.30 - 18.00

Wtorek - Piątek      9.00 - 18.00
Weekendy i święta  9.00 - 19.00

Obowiązuje wspólny bilet do zoo i afrykarium w cenie:

Bilet normalny - 30 zł
Bilet ulgowy - 20 zł 
Bilet studencki - 25 zł - (w środy bilet w cenie 10 zł/os)
Bilet rodzinny - 2 dorosłych + maksymalnie 3 dzieci - 85 zł 

Parking przy zoo:
Pierwsza godzina 5 zł, druga 4 zł, trzecia 3 zł, każda kolejna 5 zł

Dojazd komunikacją miejską:
Autobusy: 145, 146, 346 - przystanek Hala Stulecia
Tramwaje: 1,2,4,10