Po pełnej emocji podróży przez górzystą zachodnią część wyspy, wyruszamy na podbój północy.
Z miasta Pollenca udajemy się na sam koniec wyspy - przylądek Formentor.
Widok i lokalizacja punktu widokowego zapiera mi dech w piersiach. Nawet na zdjęciach widać jak trzęsą mi się nogi. Jeśli ktoś lubi pokonywać lęk wysokości to polecam przejażdżkę z moim mężem krętą, górzystą drogą.
Na miejsce dalszego wypoczynku wybraliśmy Port d'Alcudia. To oddalona o ok 60 km od Palmy największa miejscowość wypoczynkowa w tej części wyspy.
Prawdopodobnie w szczycie sezonu szeroką i długą na 12 km piaszczystą plażę odwiedzają dzikie tłumy.
Zatoka tak piękna, że aż chce się wstać by pobiegać o wschodzie słońca.
Po wodnych atrakcjach zachęcam do spaceru w miejscowości Alcudia, oddalonej 5 km od portu. To spokojne miasteczko otoczone średniowiecznymi murami było kiedyś stolicą Majorki.
Pomiędzy miejscowościami Port d' Alcudia i Can Picafort na dużym obszarze położony jest park krajobrazowy Albufera. Tutaj można zaznać ciszy i spokoju przemierzając piesze a także rowerowe trasy.
Zmierzamy na wschodnie wybrzeże, gdy z oddali wyłania się przepiękne miasteczko. To Arta! Nad miastem króluje Sanktuarium de Sant Salvador.
Tyle pięknych miejsc a tak mało czasu. Chciałabym zostać choć jeden dzień w każdym z nich. Niestety
Docieramy do miejscowości Cala Ratjada, gdzie błękit miesza się z turkusem i na uroczą plażę Font de sa Cala.
Na koniec jeszcze kilka ujęć z Palmy, na którą za pierwszym i za drugim razem zabrakło czasu. Za trzecim zaczniemy od stolicy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz